piątek, 26 lipca 2019

Wolf Quest 3: Anniversary Edition - pierwsze wrażenia

  UWAGA! Okazało się, że problemy z zacinaniem się, długim ładowaniem i przegrzewaniem komputera to sprawka błędów i złej optymalizacji, ale twórcy już się tym zajmują i w najbliższym czasie gra powinna stać się całkowicie grywalna.

  Niestety, twórcy mieli problemy z publikacją gry i w związku z tym dopiero dziś mogłam ją zainstalować. Mimo nowego komputera, który spełnia rekomendowane wymagania, gra jest bardzo wymagająca na wysokich ustawieniach graficznych i raz mi nawet wywaliło komputer (nie mam pojęcia, co się stało, nagle gra zaczęła się strasznie ścinać, a potem ekran zgasł i musiałam restartować sprzęt). Kombinuję obecnie z ustawieniami, ale w przerwie od grania mam przygotowane dla was obiecane screeny! Jedne są robione na ustawieniach fantastic, a drugie na beautiful (custom; zmieniłam tylko wyświetlanie futra u wszystkich zwierząt), więc możliwe, że jakość będzie się różniła. 
  Po odnowionej mapce Amethyst Mountain oprowadzi nas moja nowa postać, wilczyca Ulitka, później wraz z partnerem Wildem.

Ekran startowy gry
Kreator postaci - na zdjęciu główna bohaterka całego przedsięwzięcia, Ulitka. Na chwilę obecną nie ma jeszcze możliwości wybrania umiejętności (potocznie "statów") wilkowi, jako że twórcy opracowują zupełnie nowy system. Można zauważyć też nowe podmenu - zawiera ono opis (służący głownie do celów RP) i charakter wilka. Oczywiście nieważne, jak ustawimy suwaki, możemy grać zupełnie na odwrót, jednak charakter będzie przekazany szczeniakom, tak więc nie pozostaje to zupełnie bez znaczenia.
Ulitka na tle gry
Tak wygląda menu wyboru ustawień nowej gry. 
Wygląd gry od razu po rozpoczęciu - długo sie ładowała, ale to dlatego, że trzeba było wczytać ogromną mapę (49 km kwadratowych!), mamy też pierwszego questa - naukę polowania. 
Tryb węchu.
Ślady na ziemi - tutaj lisa i moje własne.
Mapa terenu - po kliknięciu "Show pack territories" pokazują się kolorowe sześciokąty, które symbolizują teren innej watahy. Twórcy dali nam do dyspozycji 6 figur, ktore możemy nanieść na mapę i opisać - dzięki temu możemy sobie zaznaczyć na przykład jakiś punkt charakterystyczny lub upolowaną zwierzynę.
Upolowane młode wapiti (elk) - niestety nie mam screenów z samego polowania, ale było ono bardzo chaotyczne, jako że uczyłam się sterowania i ani mi w głowie było robienie zdjęć, wybaczcie :(.
Noc - tak, w WQ3 nie da się bezpośrednio przełączać na porę dnia, trzeba ją przespać.
Chmura zapachowa - mamy tam m.in. padlinę wapiti, stado wapiti i nawet samotną samicę wilka (dispersal female).
Widok ze wzniesienia.
Upolowany królik zając. Można biegać z nim w pysku.
Widok na skały (jak pójdziemy w głąb to znajdziemy ślepy zaułek).
Efektowny ślizg z wysokiej ściany.
Niedźwiedź przy padlinie.
Zabity lis. Powiem, że o wiele łatwiej je zabić niż w 2.7.
Komunikat o przemęczeniu. Warto zauważyć, że zielony pasek prawie całkowicie się schował - znak, że czas iść spać.
Drzewa o złotych liściach (dowód, że w czasie gry jest jesień)
Małe stadko samców.
Pływanie w rzece.
Pijemy wodę (póki co nic nam raczej nie daje, a przynajmniej ja nie zauważyłam).
Interakcje z parą samotnych samców (potencjalni partnerzy)
Świeżo upolowany przez Ulitkę i Wilde'a (obecnie Rosebud33M, jako że jestem u niego na okresie próbnym) samiec mulaka (tak, wiem, brzmi śmieszniej niż w oryginale "Mule deer").
Walka z pumą (mogłam dzięki niej zauważyć, że potencjalny przyszły partner jest bardzo śmiały i rzuca się na wrogów). Ostatecznie zostawiliśmy ją w spokoju, bo były ważniejsze rzeczy do roboty.
Orzeł nadleciał pożywić się padliną.
Drobny gratis z mojej strony, czyli jak wygląda gra na najniższych ustawieniach graficznych (kiedyś chyba wstawię screeny z samej gry w takiej jakości). 
Niestety, w nocy obudziła nas para wilków, która od razu się na nas rzuciła. Po wyczerpującej walce (głownie dla Wilde'a, jako że nawet nie próbował uciekać) skończyło się na zabiciu jednego z nich, a drugi uciekł.

Wrażenia z gry (po około 100 minutach rozgrywki)

  Pierwszą rzeczą, którą uważam, że warto się podzielić jest to, że to zdecydowanie nie jest gra na słaby komputer/laptop. Na szczęście twórcy dali niezwykle dużo możliwości modyfikacji ustawień, więc nie jest to gra grywalna tylko dla osób o mocnych komputerach, ale jednak, jeśli chcemy nacieszyć oczy piękną scenerią i licznymi detalami, to niektórych może czekać rozczarowanie. Może nie mam super profesjonalnego sprzętu, ale mój nowy komputer z pewnością zalicza się do gamingowych, a mimo to wymagania Wolf Questa sporo przekroczyły moje oczekiwania, ponieważ sądziłam, że będę mogła pokusić się nawet o ustawienia grafiki Glorious (najwyższe dostępne ustawienia). Niestety nie, mimo ogólnego płynnego chodzenia gra się momentami ścina (na Beautiful) i chociaż definitywnie jestem w stanie normalnie grać, to te ścinki od czasu do czasu są irytujące. Nie grałam jeszcze na słabszym sprzęcie, więc nie wiem jak gra chodzi na zwykłym komputerze czy laptopie - zachęcam do własnych testów.
  Pomimo sporych wymagań gra naprawdę jest warta zagrania. Przede wszystkim urozmaicony, bardziej realistyczny gameplay to coś, czego gracze starszych wersji oczekiwali. Trójka jest trudniejsza niż jej poprzedniczki, nawet na najłatwiejszym trybie - zaczynając od tego, że poza terenami watah nie ma żadnych innych oznaczeń, a więc stada wapiti, wilki i inne zwierzęta się przemieszczają po całej mapie, a na konieczności próbowania róznych podejść w celu zdobycia wymarzonego partnera kończąc. Podoba mi się dreszczyk niepewności, który pojawia się po każdorazowym wejściu na terytorium innych wilków i podczas walk. Jest to całkowita odmiana w porównaniu do starszych wersji, gdzie jedynym zmartwieniem było zebranie 750 EXP lub bieganie do trzech kółek. Trochę boli mnie częsta potrzeba spania i koniec cmentarzy padlin (</3), ale ze względu na większą realistyczność gry jestem w stanie to zrozumieć.
  Kolejną świetną rzeczą, poza polowaniami, jest system zdobywania partnera, a właściwie etap poznawania charakteru na podstawie obserwacji. Gra nie podaje nam ustawień suwaków na tacy, za to każe domyślać się wszystkiego. Z patrzenia na zachowanie Wilde'a podczas posiłku, snu czy ekploracji terenu doszłam do wniosku, że jest on śmiały i zdystansowany (odpowiada na zaczepki z mojej strony, ale podczas posiłku zawsze bierze kawałek padliny i odchodzi, by ją skonsumować, a podczas zasypiana też kładzie się w pewnej odległości). Nie oceniłam jeszcze jego żywiołowości, ale wydaje mi się, że jest pomiędzy byciem leniwym, a energicznym. Partner nie jest jedynym wilkiem, którego zachowanie można ocenić, aczkolwiek inne wilki raczej nie będą chciały się z nami za bardzo trzymać do tego stopnia, by poznać ich charakter.
  Jest mnóstwo rzeczy, o których mogłabym jeszcze napisać, ale żeby nie przedłużać, powiem o jednej z nich, która trochę mnie rozczarowała - mapa. Sama w sobie jest piękna i przyjemnie się ją eksploruje, ale zabolało mnie to, że granice są o wiele wcześniej, niż by się mogło wydawać - po wyjściu z rzeki niemal od razu zostałam poczęstowana komunikatem, że to koniec mapy i mam zawrócić. Tak więc, z obiecanych 49 km kwadratowych mamy około 36 (?) km swobodnego chodzenia, a resztą jest dorobiona na zasadzie tła. Poczułam się trochę oszukana w tamtym momencie i nie zamierzam tego ukrywać. Jednakże, gra nadal jest warta świeczki - te 36 km to i tak ogrom, którego w ciągu 100 minut aktywnego wykowywania zadań raczej nie przejdziesz.

Podsumowując: gra zapowiada się wyjątkowo obiecująco, ale ostrzegam - z ledwie zipiącym sprzętem nawet nie ma co próbować. Z niecierpliwością wyczekuję dalszych aktualizacji, a tymczasem wracam do hasania po Amethyst Mountain! 

2 komentarze:

  1. Wohoo,tym bardziej mam ochotę zagrać już tu i teraz

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiedziałam o nowej wersji gry.. Dziękuję ci za ten post :)

    OdpowiedzUsuń